To miał być moment domknięcia wielomiesięcznych rozmów. Zamiast tego był polityczny klincz, nerwowe kuluary i głosowanie, które wywróciło wszystko do góry nogami. Rada Miasta Kielce nie przyjęła projektu budżetu na 2026 rok. Decyzja zapadła różnicą dwóch głosów i odsłoniła głębokie pęknięcia w lokalnej polityce.
Projekt budżetu poparło 11 radnych. Przeciw było 13. O wyniku przesądził klub Perspektywy, który jeszcze kilka godzin wcześniej sygnalizował możliwość wstrzymania się od głosu. Ostatecznie jednak zagłosował przeciwko.
Poranna rozmowa, która zmieniła wszystko
Jak tłumaczy przewodniczący Rady Miasta Maciej Bursztein, kluczowy był poranny telefon od prezydent Kielc Agaty Wojdy. Rozmowa dotyczyła miejskiego wsparcia dla mistrzowskiej imprezy tanecznej w wysokości 200 tys. zł.
Zdaniem przewodniczącego takie pieniądze miasto mogłoby pozyskać bez większego wysiłku.
Jeżeli, mówiąc kolokwialnie, pieniądze leżą na ulicy i wystarczy się po nie schylić, zmieniając uchwałę krajobrazową, to miasto powinno zrobić to już dawno. A słyszę, że to my mamy wnieść projekt, to wtedy miasto go rozważy. Ta rozmowa nie nastraja mnie optymizmem, jeśli chodzi o zmianę sposobu myślenia o funkcjonowaniu miasta
– mówi Maciej Bursztein.
Choć w projekcie budżetu pojawiły się dodatkowe środki na remonty nakładkowe i drogi na terenach inwestycyjnych, to – jak wynika z wypowiedzi radnych – zaufanie do dalszych deklaracji zostało poważnie nadwyrężone.
PiS: To nie jest budżet rozwojowy
Przed sesją o zwiększenie nakładów m.in. na inwestycje drogowe apelował również klub Prawa i Sprawiedliwości. Jego przewodniczący Marcin Stępniewski jasno dał do zrozumienia, że propozycja prezydent Kielc była w ocenie klubu, niewystarczająca.
My jako przedstawiciele mieszkańców nie godzimy się na taką formę tego budżetu. Chcemy, by był bardziej proinwestycyjny, prorozwojowy i realnie dbał o bezpieczeństwo kielczan
– podkreśla.
KO: To polityka, nie finanse
Zupełnie inaczej sytuację widzi Koalicja Obywatelska. Jej zdaniem budżet stał się zakładnikiem politycznych kalkulacji i doraźnych sojuszy.
Zawsze się coś znajdzie, byleby politycznie uzasadnić, dlaczego nie zagłosować. To zbyt poważna sprawa, żeby pięć minut przed głosowaniem robić przerwę i ustalać, czy budżet jest dobry czy zły
– mówi Michał Piasecki, przewodniczący klubu KO.
Ostrzega też przed konsekwencjami przedłużającego się impasu.
Jeśli budżet nie zostanie przyjęty do końca stycznia, nie będziemy mogli realizować żadnych z tych zadań, o które zabiegali radni wszystkich klubów
– zaznacza.
Głosy za kompromisem, który nie wystarczył
Projekt poparły dwie radne niezrzeszone: Natalia Rajtar oraz Monika Kowalczyk, która wcześniej podpisała się pod apelem o zwiększenie środków inwestycyjnych.
Wydawało mi się, że kompromis jest do przyjęcia. To nie jest budżet marzeń, ale taki, z którym można pracować. Nie wiem, co się stało, że dyskusja przybrała aż tak ostry ton. Musimy po prostu usiąść i rozmawiać
– mówi Monika Kowalczyk.
Co dalej z budżetem Kielc?
Projekt budżetu na 2026 rok najprawdopodobniej wróci pod obrady podczas styczniowej sesji Rady Miasta. Do tego czasu Kielce pozostają w stanie politycznej niepewności i z dokumentem, który dzieli zamiast łączyć. Jedno jest pewne: to głosowanie długo jeszcze będzie wracać w kuluarach ratusza.
Edyta Karys

