Miała być decyzja, która zakończy wielomiesięczny impas. Zamiast tego była polityczna burza, ostre słowa i głosowanie, które jeszcze bardziej spolaryzowało sejmik. Radni województwa świętokrzyskiego większością głosów PiS nie tylko odrzucili pomysł przekazania Teatru im. Stefana Żeromskiego Ministerstwu Kultury, ale też oficjalnie zadeklarowali wolę samodzielnego prowadzenia tej sceny, bez udziału resortu.
Do ostatniej chwili nie było jasne, czy sprawa teatru w ogóle trafi pod obrady czwartkowej sesji sejmiku. Jeszcze niedawno w Kielcach gościła minister kultury Marta Cienkowska, która podczas konferencji prasowej w teatrze apelowała o zgodę na przejęcie instytucji przez resort od 1 stycznia 2026 roku. Ten scenariusz miał zakończyć trwający konflikt wokół dyrekcji teatru.
Uchwała w kontrze do ministerstwa
Zamiast zgody na współprowadzenie, na początku sesji wicemarszałek Grzegorz Socha, jednocześnie przewodniczący klubu PiS, zaprezentował projekt uchwały idący w zupełnie przeciwnym kierunku. Dokument jasno stwierdzał: sejmik nie zgadza się na przekazanie Teatru im. Stefana Żeromskiego resortowi kultury i chce samodzielnie prowadzić go jako instytucję samorządu województwa.
Ta propozycja natychmiast rozpaliła salę obrad.
Opozycja: to była szansa, której nie wykorzystano
Radni opozycji przekonywali, że oddanie teatru ministerstwu byłoby najlepszym wyjściem z politycznego kryzysu, który ich zdaniem, stworzyły same władze województwa, nie powołując dyrektora wyłonionego w konkursie. Koalicja Obywatelska argumentowała, że przejęcie przez resort odpolityczniłoby sprawę, a Trzecia Droga mówiła wprost o prestiżu i szansie, z której region rezygnuje.
Przypominano też, że gdy kilka lat temu Ministerstwo Kultury, wówczas pod rządami PiS, współprowadziło kielecką scenę, politycy tej samej partii oceniali to jako sukces.
PiS: pieniądze i autonomia
Radni PiS bronili jednak własnej wizji. Andrzej Pruś sięgnął po znany cytat z polskiej polityki.
Obawiam się jednego, że pieniędzy nie ma i nie będzie
– mówił, odnosząc się do przyszłego bezpieczeństwa finansowego teatru. Argumentował też, że oddanie instytucji ministerstwu oznaczałoby utratę realnego wpływu samorządu na jej funkcjonowanie.
Jaki będziemy mieć wpływ na bezpieczeństwo finansowe, kiedy to nie będzie już instytucja samorządu województwa? Poproszę choćby o jeden przykład, że samorząd tej albo poprzedniej kadencji wpływał negatywnie na rozwój artystyczny teatru. Czy ktoś dyktował dyrektorowi, co ma wystawiać?
– pytał, sam odpowiadając, że do takich sytuacji nie dochodziło.
Marszałek: „Nie chodzę do teatru”
W dyskusję włączyła się także marszałek Renata Janik. Na wstępie przyznała, że nie jest stałą bywalczynią teatru, bo wolny czas woli poświęcać rodzinie. Następnie odpowiedzialność za obecny pat przypisała ministerstwu, które jak mówiła, nie zgadza się na powołanie tymczasowego dyrektora.
Jeżeli państwu tak bardzo zależy na teatrze, to proszę jechać do ministerstwa i znaleźć kandydata, jakiegokolwiek kompromisowego, my nie będziemy oponować
– mówiła.
Te słowa spotkały się z ostrą ripostą radnego KO Gerarda Pedrycza, który wskazywał, że to wprost namawianie do łamania prawa, bo dyrektor został już wyłoniony w konkursie.
Próba kompromisu i ostateczne głosowanie
Jan Maćkowiak z KO zaproponował poprawki do uchwały, które odwracały jej sens – to resort kultury miałby przejąć prowadzenie teatru. Radni PiS ten pomysł jednak odrzucili. W głosowaniu sejmik opowiedział się przeciwko przekazaniu Teatru Żeromskiego ministerstwu i za samodzielnym prowadzeniem instytucji.
Teatr w zawieszeniu
Decyzja sejmiku zamyka drogę do przejęcia Teatru im. Stefana Żeromskiego przez ministerstwo, ale nie rozwiązuje kluczowego problemu: impasu wokół zarządzania instytucją. Jedno jest pewne, że spór o kielecką scenę dramatyczną jeszcze się nie skończył.
Ewa Sztechman

