Jeśli chcesz zrozumieć, dlaczego Boże Narodzenie wciąż potrafi wzruszać, nie szukaj odpowiedzi w centrach handlowych. Jedź do Staszowa. Tam, w fabryce, w której szkło dostaje duszę, powstają bombki, które wiszą na choinkach w Nowym Jorku, Oslo i Sydney. To nie jest masowa produkcja. To rzemiosło, które wygrało z pośpiechem świata.
Fabryka Bombek w Staszowie to miejsce, w którym liczby robią wrażenie, ale nie dominują nad historią. Ponad 17 tysięcy wzorów, każdy inny, każdy tworzony ręcznie, każdy z myślą, że trafi do czyjegoś domu, a nie na magazynową półkę.
Mamy mnóstwo różnych wzorów i dla każdego znajdzie się coś ciekawego. Są bombki klasyczne, ale też owoce, warzywa, zwierzęta, ptaki. Na przykład dla kobiet mamy pierścienie, wachlarze, parasole, suknie, torebki, buty na obcasach
– wylicza Portalowi Kieleckiemu Lucyna Gozdek, właścicielka fabryki.
Są też samochody, motocykle, instrumenty muzyczne, balony. Miniaturowe światy zamknięte w szkle. Każda bombka malowana ręcznie, wiele z nich bliżej ma do rzeźby niż dekoracji.
Moda, która nie krzyczy
Tu nie goni się trendów, ale raczej się je wyprzedza. Tegoroczna paleta świąteczna to elegancja bez nadmiaru.
Jeśli chodzi o kolory, to mamy połączenie złota z bielą, z różem… takim bardzo jasnym, pudrowym. Do tego delikatna lawenda i brokaty. Naprawdę jest klasa, choinka wygląda przecudnie
– mówi Lucyna Gozdek.
Złoto z bielą i pudrowym różem. Złoto z lawendą. Brokat i kryształki – użyte z umiarem, nie na pokaz. A dla tych, którzy wierzą w tradycję: czerwień i zieleń wracają, ale w cieplejszej, bardziej współczesnej odsłonie. Zieleń bywa butelkowa albo cytrynowa. Czerwień ma nutę pomarańczu. Efekt? Choinka, która nie męczy oka.
Staszów na mapie świata
To, co dzieje się w niewielkim mieście w Świętokrzyskiem, dawno przestało być lokalne.
Nasze bombki trafiają dziś do domów w całej Europie, do Stanów Zjednoczonych, Australii i krajów skandynawskich. Takich firm jak nasza zostało już niewiele, dlatego tym bardziej cieszy nas, że ręcznie zdobione ozdoby ze Staszowa są rozpoznawalne na całym świecie
– podkreśla właścicielka.
W czasach, gdy wszystko da się skopiować, ręczna praca stała się luksusem. I właśnie dlatego staszowskie bombki wygrywają z fabryczną powtarzalnością.
Nie tylko produkcja. Doświadczenie
Fabryka Bombek to także interaktywne muzeum, warsztaty i sklep, w którym ceny zaczynają się od kilkunastu złotych. Można tu przyjechać z dzieckiem, klasą szkolną albo samemu i wyjść z własnoręcznie stworzoną bombką. To miejsce pachnie świętami. I przypomina, że najlepsze rzeczy nie powstają w pośpiechu.
Roman Opolski

