Są takie chwile w sporcie, które nie potrzebują fajerwerków ani wielkich stadionów. Wystarczy mata, cisza przed pierwszym uderzeniem i świadomość, że za moment wszystko się rozstrzygnie. Na Tajwanie, tysiące kilometrów od Kielc, właśnie w takich okolicznościach wydarzyło się coś, co na długo zapisze się w historii polskiego karate.
Złote medale mistrzostw świata, absolutna dominacja w rywalizacji kobiet i mistrzowski awans trenera po próbie, której nie przechodzi się przypadkiem. To nie był zwykły sukces, ale punkt, w którym lata pracy, ciszy i wyrzeczeń złożyły się w jedno.
Tajwan zdał Chikarę
Mistrzostwa Świata Karate Kyokushin na Tajwanie należą do najbardziej wymagających imprez w tej dyscyplinie. To turniej pełnokontaktowy, bez ochraniaczy, z udziałem reprezentantów krajów, w których kyokushin ma ugruntowaną pozycję m.in. Japonii, Tajwanu, Filipin i Europy.
Dla Klubu Karate Kyokushin „Chikara” z Kielc był to start o szczególnym znaczeniu. Wynik miał odpowiedzieć na pytanie, czy wieloletnia praca szkoleniowa przekłada się na realną rywalizację na najwyższym światowym poziomie. Odpowiedź była jednoznaczna: dwa złote medale i indywidualne wyróżnienie turnieju.
Gabriela Kurczyńska, czyli turniej pod pełną kontrolą
Już od pierwszych walk było jasne, że Gabriela Kurczyńska przyjechała na Tajwan nie po doświadczenie, lecz po złoto. 24-letnia kielczanka walczyła z dojrzałością zawodniczki, która doskonale wie, po co wychodzi na matę. Kolejne pojedynki kończyła, eliminując rywalki z krajów, gdzie kyokushin ma rangę narodowej dyscypliny – Filipin i gospodarzy z Tajwanu.
Nie było w tym chaosu ani nerwowości, ale pełna kontrola dystansu, czytelna dominacja i konsekwencja w realizacji planu. Złoty medal mistrzostw świata był naturalnym zwieńczeniem tej drogi, ale to nie on zrobił największe wrażenie. Kurczyńska została uznana najlepszą zawodniczką całych mistrzostw świata, a ten akurat tytuł trafia wyłącznie do tych, którzy nie tylko wygrywają, ale narzucają swój styl i tempo całemu turniejowi.
Tomasz Puzon – drugi filar mistrzowskiego podium
Chwilę później na najwyższym stopniu podium stanął Tomasz Puzon. Jego złoty medal potwierdził, że sukces „Chikary” nie jest jednorazowym „strzałem dnia”, lecz efektem systemowej pracy. Dwa tytuły mistrzów świata zdobyte przez zawodników jednego klubu na imprezie tej rangi to rzadkość, nawet w międzynarodowym karate.
To dowód, że „Chikara” przyjechała na Tajwan jako zespół gotowy na wszystko, a nie jako zbiór indywidualnych historii.
Gdy na matę wychodzi trener
Podczas gdy jego podopieczni walczyli o medale, Ernest Miszczyk mierzył się z wyzwaniem, którego nie opisuje żadna tabela wyników. Egzamin na 5. dan i tytuł shihan w karate kyokushin to jedna z najbardziej wymagających prób w świecie sztuk walki.
Jednym z jego kluczowych elementów było stoczenie pięćdziesięciu kolejnych walk, jedna po drugiej. Bez przerw, bez taryfy ulgowej, z przeciwnikami zmieniającymi się, gdy zmęczenie narasta. To próba, która łamie nie tylko mięśnie, ale przede wszystkim psychikę.
Jej znaczenie było jeszcze większe, bo Miszczyk przystępował do egzaminu po trudnym okresie zdrowotnym. Po konsultacji lekarskiej i świadomej ocenie własnych możliwości zdecydował się jednak wejść na matę. I wyszedł z niej jako shihan – mistrz, którego nie definiuje stopień, lecz droga, jaką przeszedł.
Shihan, to odpowiedzialność, nie tylko tytuł
W karate kyokushin shihan nie jest kolejnym szczeblem kariery. To uznanie całego życia poświęconego sztuce, potwierdzenie kompetencji technicznych, mentalnych i pedagogicznych. Otrzymują go tylko ci, którzy potrafią nie tylko walczyć, ale również kształtować ludzi.
Dla środowiska karate w regionie świętokrzyskim to moment o ogromnym znaczeniu. 5. dan i tytuł shihan Ernesta Miszczyka są potwierdzeniem jego wieloletniej pracy szkoleniowej i wpływu, jaki wywarł na kolejne pokolenia zawodników.
Chikara to klub, który zdał własny egzamin
Tajwan nie był szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Był logicznym finałem procesu. Klub Karate Kyokushin „Chikara” od lat buduje swoją pozycję konsekwentnie, bez pośpiechu i bez medialnych skrótów.
Dziś Kielce mają mistrzów świata. I shihana, który przeszedł jedną z najtrudniejszych prób w karate kontaktowym. Nie był to zwykły turniej. To był moment, w którym lokalna droga spotkała się ze światowym poziomem i nie ustąpiła ani kroku.
Robert Bagiński

