Najpierw była cisza. Potem nieodebrane telefony i rosnący niepokój. Gdy zapadł zmrok, stało się jasne, że to nie jest zwykłe spóźnienie. 11-letnia dziewczynka z jednej z podkieleckich miejscowości zniknęła bez śladu, a policja rozpoczęła intensywne poszukiwania. Miasto było już w trybie alarmowym, gdy zupełnie nieoczekiwanie kluczową rolę odegrał… kierowca miejskiego autobusu.
Nie wróciła do domu. Telefon milczał
Zgłoszenie o zaginięciu wpłynęło do Komendy Miejskiej Policji w Kielcach około godziny 17.30. Z informacji przekazanych przez rodzinę wynikało, że dziewczynka po wizycie u koleżanki nie wróciła do domu i nie nawiązała żadnego kontaktu z bliskimi.
W takich sytuacjach nie ma procedury „czekamy do rana”. Policja potraktowała sprawę priorytetowo i natychmiast ruszyła z szeroko zakrojoną akcją.
Patrole, rozpytania, komunikacja miejska
Funkcjonariusze analizowali możliwe trasy, sprawdzali miejsca, w których dziewczynka mogła się pojawić, prowadzili rozmowy z rodziną i świadkami. Na ulicach Kielc oraz w okolicznych miejscowościach pojawiły się wzmożone patrole piesze i zmotoryzowane.
Rysopis zaginionej trafił szeroko, również do operatora komunikacji miejskiej. Kierowcy autobusów zostali poinformowani i poproszeni o szczególną czujność.
Przystanek w centrum i reakcja, która zmieniła wszystko
Przełom nastąpił w centrum Kielc. Jeden z kierowców komunikacji miejskiej zauważył dziewczynkę stojącą na przystanku, która pasowała do przekazanego opisu. Nie zignorował tego sygnału. Skontaktował się ze służbami. Policjanci szybko pojawili się na miejscu, potwierdzili tożsamość dziecka i zabezpieczyli sytuację. To był koniec wielogodzinnych poszukiwań.
Akcja zakończyła się w nocy z czwartku na piątek. Dziewczynka została bezpiecznie odnaleziona i przekazana rodzinie. Jak podkreślają służby, dziecku nic się nie stało. Cała sytuacja pokazała, jak ogromne znaczenie ma współpraca policji z mieszkańcami i instytucjami działającymi w przestrzeni publicznej.
Policja apeluje: reaguj, nie zakładaj, że „ktoś inny to zrobi”
Funkcjonariusze przypominają, że w przypadku zauważenia osoby, która może potrzebować pomocy, należy niezwłocznie powiadomić służby, dzwoniąc pod numer 112. Szybka reakcja świadków często decyduje o powodzeniu całej akcji. W tej historii wystarczył jeden telefon, by wszystko skończyło się dobrze.
Roman Opolski

