Wstrzymane zabiegi, milionowe nadwykonania i oskarżenia o grę polityczną – nadzwyczajna sesja sejmiku województwa świętokrzyskiego zamieniła się w ostrą debatę o kondycji regionalnej służby zdrowia. Padły mocne zarzuty, równie stanowcze riposty i ostrzeżenia, że bez systemowych zmian szpitale mogą znaleźć się w jeszcze trudniejszej sytuacji.
Dzisiaj w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach odbyła się nadzwyczajna sesja sejmiku województwa świętokrzyskiego. Zwołano ją na wniosek radnych opozycyjnych, którzy domagali się publicznej debaty o sytuacji finansowej szpitali podległych samorządowi województwa.
Impulsem była decyzja Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach o wstrzymaniu zabiegów planowych na początku grudnia. Powodem były opóźnienia w rozliczeniach Narodowego Funduszu Zdrowia za tzw. nadwykonania.
Zarząd województwa: sytuacja jest trudna
Wicemarszałek województwa Marek Bogusławski przekonywał, że sytuacja finansowa placówek jest na bieżąco monitorowana, a analizy oparte są na comiesięcznych raportach z wykonania planów finansowych. Jak podkreślał, problemy nie dotyczą jednej placówki, lecz wszystkich podmiotów leczniczych nadzorowanych przez województwo.
Jeśli świadczenia wykonane ponad limit będą nadal rozliczane przez Narodowy Fundusz Zdrowia nieterminowo, pogłębi to trudną sytuację finansową szpitali i negatywnie wpłynie na kształtowanie ich polityki finansowej
– mówił wicemarszałek.
Dyrektor szpitala: to problem systemowy
Dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach Marcin Martyniak zaznaczał, że kryzys finansowy nie jest lokalnym wyjątkiem, lecz efektem niedoszacowania całego systemu ochrony zdrowia.
Tylko w kieleckim szpitalu koszty nadwykonań oszacowano na 13,5 mln zł. Jak wyliczał dyrektor, bez przesunięcia części zabiegów planowych na styczeń, dotyczących 323 pacjentów, kwota mogłaby wzrosnąć nawet do 17 mln zł.
Te ponad 3,5 mln zł, które w grudniu musieliśmy przesunąć na rok kolejny, to jest coś, co stanowiło o kwestii płynności finansowej szpitala. Tej decyzji nie podejmowalibyśmy, gdybyśmy do niej nie byli zmuszeni
– tłumaczył.
Opozycja: to gra polityczna
Takie działania spotkały się z ostrą krytyką ze strony części radnych opozycji. Jan Maćkowiak z Koalicji Obywatelskiej zarzucał dyrekcji szpitala i zarządowi województwa wykorzystywanie sytuacji do ataku na rząd. Przypomniał, że sejmik już w październiku przyjął apel dotyczący poprawy finansowania służby zdrowia.
Liczy się ogólnokrajowa polityka, w której atakujecie rząd Rzeczypospolitej Polskiej. Krytykujecie, próbując wywołać niepokój w mieszkańcach i obarczyć winą rząd. A sytuacja według obiektywnych danych jest regularnie podobna do tej sprzed roku, dwóch czy trzech lat
– mówił radny.
„Interes partyjny jest najważniejszy”
Jeszcze ostrzejsze słowa padły z ust radnej Jolanty Madjoury. Zarzuciła ona dyrektorom szpitali oraz władzom województwa podporządkowanie działań interesowi partyjnemu.
Jako przykład podała konferencję prasową z udziałem dyrektorów świętokrzyskich szpitali, która jak twierdziła, została opóźniona z powodu wystąpienia prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Interes partyjny jest najważniejszy. Dyrektorzy szpitali zamiast wykonywać swoją pracę, leczyć chorych onkologicznie, musieli czekać, aż prezes skończy. I gdzie wy macie wszystkich pacjentów?
– mówiła z sejmikowej mównicy.
Pacjenci między finansami a polityką
Debata pokazała wyraźnie, że sytuacja świętokrzyskich szpitali stała się nie tylko problemem ekonomicznym, ale także polem politycznego sporu. Jedno pozostaje bezdyskusyjne: opóźnienia w finansowaniu i rosnące nadwykonania realnie wpływają na dostęp pacjentów do planowych świadczeń.
Czy nadzwyczajna sesja przełoży się na konkretne rozwiązania? Tego na razie nie wiadomo. Pewne jest natomiast, że temat finansowania ochrony zdrowia w regionie jeszcze długo nie zniknie z sejmikowej agendy.
Magda Wydra

