Rozbudowa Szpitala Specjalistycznego Ducha Świętego w Sandomierzu stanęła pod znakiem zapytania. Po cofnięciu unijnego dofinansowania lecznica musiała unieważnić przetarg wart blisko 70 mln zł. Decyzja zapadła na szczeblu wojewódzkim i wywołała ostry spór samorządu z zarządem regionu.
O konieczności inwestycji w sandomierski szpital od lat mówią zarówno pacjenci, jak i personel. Największym problemem jest Szpitalny Oddział Ratunkowy, który nie spełnia już współczesnych standardów.
SOR jest niedostosowany do potrzeb, to jak on obecnie funkcjonuje jest mało komfortowe tak dla nas pacjentów, jak i dla lekarzy i pielęgniarek
– powiedział Portalowi Kieleckiemu jeden z mieszkańców Sandomierza.
Problemy dotyczą także zaplecza zabiegowego. Przez wiele lat szpital nie był kompleksowo modernizowany, co dziś mocno ogranicza jego rozwój.
„Skok cywilizacyjny”, który się oddala
Planowana rozbudowa miała być przełomem dla placówki. Dyrekcja szpitala nie kryje, że chodziło o dostosowanie infrastruktury do nowoczesnych technologii medycznych.
Ja to traktuję jako skok cywilizacyjny dla tego szpitala. W dzisiejszych czasach remontować stare bloki operacyjne zwyczajnie się nie opłaca, bo są nowe technologie
– podkreśla dr n. med. Marek Tombarkiewicz, dyrektor Szpitala Specjalistycznego Ducha Świętego w Sandomierzu.
Symbolem niewykorzystanego potencjału jest m.in. nowoczesny robot da Vinci, który funkcjonuje w przestrzeni niedostosowanej do współczesnych standardów.
Projekt skreślony z listy priorytetów
Sandomierska inwestycja znalazła się wcześniej wśród pięciu kluczowych projektów dla województwa świętokrzyskiego, które miały otrzymać dofinansowanie unijne w trybie pozakonkursowym. 1 grudnia projekt został jednak wykreślony z listy.
Nikt nas o tym nie informował. Była to po prostu wrzutka na posiedzeniu komitetu monitorującego. Nikt nie był przygotowany, żeby odeprzeć argumenty pani marszałek. Po prostu zdjęto te środki na fundusz obronności
– tłumaczy mediom Marcin Piwnik, starosta sandomierski.
Chodziło o blisko 55 mln zł unijnego wsparcia. W efekcie szpital musiał unieważnić przetarg na rozbudowę wartą około 70 mln zł.
Zarzuty o nierówne traktowanie i politykę
Starosta zwraca uwagę, że inne placówki w regionie, podległe bezpośrednio marszałkowi województwa, zachowały swoje dofinansowanie. Tymczasem sandomierski szpital, mimo współpracy z Ministerstwem Obrony Narodowej jako placówka przyjazna wojsku, środki stracił.
Jako jedyny szpital, któremu odebrano to dofinansowanie, oprócz szpitali, których organem prowadzącym jest urząd marszałkowski, jest szpital w Sandomierzu. Uważam i podpieram się tu podtekstem politycznym
– stwierdza Marcin Piwnik.
Odpowiedź urzędu marszałkowskiego
O sprawę pytała rzecznika urzędu marszałkowskiego Telewizja Kielce. W przesłanym do tej redakcji stanowisku wskazuje, że przesunięcie środków wynika z wytycznych Komisji Europejskiej oraz Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. Zgodnie z nimi 10 proc. funduszy regionalnych ma zostać przeznaczone na wzmocnienie potencjału obronnego i infrastrukturę podwójnego zastosowania. W skali regionu to około 146 mln euro.
Jak podkreślono, w ramach programu Fundusze Europejskie dla Świętokrzyskiego możliwe jest finansowanie jedynie ambulatoriów i szpitali jednego dnia, co rodziło wątpliwości co do objęcia całej inwestycji w Sandomierzu wsparciem. Dodatkowym problemem miał być brak pełnego zabezpieczenia wkładu własnego.
Środki, według urzędu marszałkowskiego, mogłyby trafić m.in. na modernizację szpitali, lotniska w Masłowie czy budowę schronów, ale już w trybie konkursowym.
Sprawa trafiła do ministerstwa
Starosta sandomierski nie zamierza rezygnować z inwestycji i zapowiada jej etapowanie. W sprawie interweniował już w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej. Wiceminister Jacek Karnowski, odpowiadając na pytania TVP3 Kielce, zaznaczył, że samo przeznaczenie części środków na cele obronne uważa za uzasadnione.
Jednocześnie podkreślił, że decyzje nie powinny mieć charakteru politycznego.
Pani marszałek może zdecydować, że projekt w Sandomierzu będzie projektem pozakonkursowym i jego status zostanie utrzymany, tyle że finansowanie będzie z nowej kieszeni. Takie rozwiązanie po dodaniu nowych celów byłoby jak najbardziej właściwe
– zaznaczył wiceminister.
Nie proszą o luksus
Władze szpitala podkreślają, że nie chodzi o ponadstandardowe inwestycje, lecz o podstawowe bezpieczeństwo pacjentów i personelu.
Robert Bagiński

