Wybory przewodniczącego Polski 2050 zapowiadają się jako jedno z najciekawszych wydarzeń wewnątrzpartyjnych początku 2026 roku. W poniedziałek do listy kandydatów oficjalnie dopisał się poseł ze Świętokrzyskiego – Rafał Kasprzyk. To nazwisko nie z pierwszego szeregu, ale być może parlamentarzysta nie walczy o partię, ale o polityczne życie po jej ewentualnym zgonie.
Kasprzyk: polityk drugiego planu, ale z mandatem z regionu
Rafał Kasprzyk zdobył mandat posła w wyborach parlamentarnych 2023 roku, startując w okręgu świętokrzyskim z list Trzeciej Drogi. Zdobył 10 907 głosów, co dało mu miejsce w Sejmie, jednak nie przełożyło się to na ogólnopolską rozpoznawalność.
W parlamencie pracuje głównie w komisjach: finansów publicznych (jako zastępca przewodniczącego), infrastruktury oraz podkomisji ds. transportu i bezpieczeństwa ruchu drogowego. To solidne, merytoryczne zaplecze, ale z fragmentu parlamentu, który rzadko przebija się do ogólnokrajowej debaty. Gdyby nie lokalny rodowód, jego kandydatura mogłaby pozostać niemal niezauważona.
Hołownia odchodzi, kolejka chętnych rośnie
Decyzja Szymona Hołowni, który nie będzie ubiegał się o kolejną kadencję i zamierza wystartować na stanowisko Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców, uruchomiła lawinę deklaracji. Dotąd zamiar kandydowania ogłosiło pięcioro polityków: Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, Joanna Mucha, Michał Kobosko, Ryszard Petru i Paulina Hennig-Kloska.
To osoby dużo bardziej rozpoznawalne od Kasprzyka, z silniejszym zapleczem partyjnym, medialnym i organizacyjnym. Kandydatura posła ze Świętokrzyskiego jest więc wyraźnie z innej kategorii tzn. nie wynika z ambicji dominacji, lecz raczej z chęci zaznaczenia regionalnego głosu w partii, która po rozpadzie Trzeciej Drogi coraz bardziej szuka własnej tożsamości. Być może Kasprzyk walczy o polityczne życie po ewentualnym zgonie partii, której chce zostać przewodniczącym.
Partia na zakręcie, kandydaci bez faworyta
Polska 2050, po rozstaniu z PSL i spadku poparcia poniżej progu wyborczego w większości sondaży, stoi w obliczu redefinicji. Nowy przewodniczący będzie musiał zmierzyć się z pytaniem, czy ugrupowanie nadal ma być partią „centrowo-obywatelską”, czy raczej bardziej zdecydowaną formacją liberalną.
Kasprzyk nie ma struktur, które mogłyby zapewnić mu realną walkę o zwycięstwo. Jego kandydatura to raczej sygnał, że w regionach są politycy gotowi, by głośniej upominać się o swoje miejsce przy stole, nawet jeśli ich szanse są czysto symboliczne.
Dla wyborców ze Świętokrzyskiego to sygnał, że poseł Kasprzyk nie zamierza kończyć, nawet jak swojego żywota dokona partia z ramienia której dostał się do Sejmu. Nie jest wykluczone, że w przyszłych wyborach znajdzie się na listach Koalicji Obywatelskiej.
Robert Bagiński

