Na pierwszy rzut oka wszystko się zgadzało: puszka kwestarska, identyfikator fundacji, cel zbiórki – leczenie chorego dziecka. W świątecznym tłumie nikt nie miał powodów do podejrzeń. Dopiero czujne oko miejskiego monitoringu wychwyciło szczegół, który zdradził, że ta historia ma zupełnie inne zakończenie.
Do zdarzenia doszło na kieleckim Rynku. W czasie jarmarku bożonarodzeniowego mężczyzna zbierał datki, wykorzystując duży ruch pieszych i świąteczną atmosferę. Posiadał identyfikator z danymi legalnie działającej fundacji, prowadzącej zbiórkę na leczenie chorej dziewczynki.
Podejrzane spojrzenia i pusta brama
Zachowanie wolontariusza zwróciło uwagę operatora monitoringu.
Mężczyzna wielokrotnie rozglądał się w stronę pobliskich bram, jakby sprawdzał, czy nikt nie obserwuje jego ruchów
– relacjonuje Bogusław Kmieć, rzecznik Straży Miejskiej w Kielcach.
W pewnym momencie wszedł do jednej z kamienicznych bram. Tam, poza zasięgiem przypadkowych przechodniów, zaczął manipulować przy puszce z datkami.
Monitoring zarejestrował moment, w którym mężczyzna wyjął banknoty z puszki i schował je do etui telefonu komórkowego. Zdarzenie zostało udokumentowane zdjęciami i nagraniem, a dyżurny natychmiast przekazał informacje patrolowi obecnemu na Rynku.
Interwencja i zarzuty
Strażnicy miejscy podjęli interwencję. Mężczyzna został zatrzymany i przewieziony do komisariatu policji w Kielcach, gdzie oczekuje na dalsze czynności procesowe. Sprawa trafi do prokuratury.
Straż miejska podkreśla, że operatorzy miejskiego monitoringu czuwają przez całą dobę. To właśnie dzięki ich reakcji udało się przerwać proceder, który uderza nie tylko w darczyńców, ale przede wszystkim w zaufanie do legalnych zbiórek charytatywnych.
Magda Wydra

