Dziś radni sejmiku województwa świętokrzyskiego spotkają się na nadzwyczajnej sesji, by zmierzyć się z tematem, który wywołał ogromne emocje wśród pacjentów i lekarzy. Chodzi o wstrzymanie planowych przyjęć i zabiegów w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach, a także ograniczenia w leczeniu pacjentów w Czerwonej Górze. Sprawa, która zaczęła się od decyzji dyrekcji, szybko przerodziła się w ostry spór polityczny.
Nadzwyczajna sesja w cieniu decyzji szpitala
O godzinie 15 radni zbiorą się w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach. Sesja została zwołana w trybie nadzwyczajnym właśnie z powodu sytuacji w podległych samorządowi województwa szpitalach. Najwięcej kontrowersji budzi decyzja o wstrzymaniu planowych przyjęć i zabiegów w szpitalu na Czarnowie.
Radni Koalicji Obywatelskiej alarmują, że skutki tych działań odczuwają nie tylko pacjenci Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, ale także chorzy z Czerwonej Góry, gdzie ograniczono zabiegi endoprotezoplastyki.
KO: troska o pacjentów czy polityczna gra?
Jan Maćkowiak, radny sejmiku z Koalicji Obywatelskiej, podkreśla, że intencją zwołania sesji jest ochrona pacjentów. Jednocześnie nie ukrywa obaw, że decyzje szpitali mogą mieć drugie dno.
Samorząd województwa jest organem założycielskim dla tych szpitali. Obawiamy się, czy to, co dzieje się w naszych lecznicach nie jest elementem ogólnopolskiej politycznej akcji, którą robi Prawo i Sprawiedliwość, aby pokazać, że koalicja źle rządzi i doprowadza do gorszej sytuacji szpitali niż ona jest
– cytuje radnego dzisiaj Radio Kielce.
Dyrekcja i PiS: to nie polityka, to finanse
Zarzutom o polityczne motywy stanowczo zaprzecza dyrektor szpitala na Czarnowie, Marcin Martyniak, były wiceminister zdrowia w rządzie Mateusza Morawieckiego. Jego decyzji broni również radny PiS Sławomir Gierada.
Jest poważne zagrożenie co do płynności finansowej szpitala. Jest to także problem Narodowego Funduszu Zdrowia, który zdaniem prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej jest na skraju bankructwa. Myślę więc, że to nie problem radnych, zarządzania finansowego szpitalem, lecz po stronie NFZ
– skomentował sprawę radny Gierada.
Według niego zaległości finansowe sięgają około 20 milionów złotych, a decyzja dyrekcji była konieczna, by zabezpieczyć funkcjonowanie placówki.
„Nigdy wcześniej nie zamykano drzwi przed pacjentami”
Radny KO nie zgadza się z tą argumentacją i przypomina, że podobne problemy finansowe szpital wojewódzki miał już wcześniej.
Sytuacja finansowa była podobna w każdym roku – nadwykonania nie były płacone na bieżąco, ale zawsze regulowano je w pierwszym kwartale kolejnego roku. Jestem pewien, że nikomu z poprzednich dyrektorów nie przyszło do głowy, aby powiedzieć: pacjenci – polityka w kraju jest zła, nie będziemy was przyjmować, nie interesuje nas wasze zdrowie
– podkreśla Jan Maćkowiak.
Radni mają rozmawiać nie tylko o decyzjach dyrekcji, ale też o realnym stanie finansów szpitali i odpowiedzialności Narodowego Funduszu Zdrowia. Jedno jest pewne: spór o zdrowie pacjentów coraz wyraźniej miesza się z polityką – a jego finał może mieć realne konsekwencje dla tysięcy chorych w regionie.
Marta Grasegger

